Z Kronik Marcela Kowalczyka (1)
O pracy z młodzieżą w sekcji piłki nożnej mówi mgr WF Marian Kazuś trener drużyn młodzieżowych.
„Pracę w Klubie rozpocząłem w 1980 r. jako świeżo „upieczony” absolwent AWF w Poznaniu. Pierwsze lata mojej pracy z młodzieżą, to niezbyt przemyślana polityka szkoleniowa. Ta nieprawidłowość polegała na ciągłych zmianach w pracy szkoleniowej w różnych kategoriach wiekowych (od grupy spartakiadowej do trampkarzy młodszych). Nie było ciągłości pracy z jedną grupą. Podejmowano niekiedy niezrozumiałe decyzje. Co roku prowadziłem nabór do danej grupy wiekowej, trenowałem, uczestniczyliśmy w rozgrywkach mistrzowskich po to, aby po roku cofać się do roczników o 3-4 lata młodszych, i znów prowadziłem nowy nabór. Jeśli chodzi o efekty szkoleniowe były one na dłuższą metę mało widoczne. Chłopcy w ten sposób kończyli na kilka lat swoją piłkarską edukację. Powracają dziś jeszcze do drużyny klasy „B” (rezerwa Klubu) już jako nieco sprawniejsza rekreacja.
W początkach lat 80-tych prowadzone drużyny zajmowały czołowe lokaty w swoich grupach. Sytuacja uległa wyraźnej poprawie od sezonu 1984/85. Rozpocząłem wtedy pracę z rocznikiem 1974-73-72 i trwa ona do dziś. Większość chłopców to dobry materiał na piłkarzy. Z podejściem do zajęć treningowych bywa różnie. Jest zawsze grupa chłopców wyróżniających się tak na treningach jak i w meczach. Z tej grupy w pierwszej drużynie seniorów (klasa okręgowa) jako 15-latkowie zagrali już Gottwald Marian, Kazuś Janusz (obecnie zwolniony do „Carbo” Gliwice), Boroń Daniel. Nie mniejszymi talentami są: Jaroch Jacek, Ceglarek Marian, Kucharski Paweł. Ten ostatni sprawia jednak kłopoty wychowawcze – i ma trudności z nauką w szkole podstawowej. W swej pracy staram się brać pod uwagę takie uwarunkowania jak wiek i predyspozycje fizyczne ćwiczących. Na bieżąco interesuję się postępami w nauce w szkole podstawowej. Dbam o kulturę osobistą ćwiczących, poprawne zachowanie się na boisku, co nie zawsze mi się udaje (były żółte i czerwone kartki w czasie rozgrywek mistrzowskich). Od początku pracy z tą grupą staram się scementować jako całość i związać z Klubem. Osobiście zakupuję nagrody na zakończenie każdego sezonu dla wyróżniających się chłopców. Także wypisuję dla nich dyplomy uznania. Organizowałem klubowym samochodem wycieczki do większych miast na różne imprezy, były też wspólne wyjścia do kina.
Dyplomy – puchary – proporce – dla najlepszych
Warunki do treningów są dobre. Brak jednak na treningach większej ilości piłek, nieosiągalne są zwykłe chorągiewki.
Notorycznie wraca temat brakującego obuwia dla chłopców, którym nogi rosną szybciej niż dochody Klubu. Są spodenki i koszulki w dostatecznej ilości. Na meczach wyjazdowych chłopcy otrzymują ½ lub całą dietę.
Bieżący sezon rozpoczynam z pewnymi obawami. Przeszliśmy z chłopcami do klasy spartakiadowej. W swojej grupie mamy silne drużyny z Ostrowa, Ostrzeszowa, Kępna, Krotoszyna, a najlepsi piłkarze z drużyny „wykradani” są przez I drużynę seniorów i klasy „B”.
Uważam, że taka polityka zbyt wczesnego rzucania chłopców na szerokie wody jest błędna. Powinni oni jeszcze rok, dwa pograć „w spartakiadówce” i później dopiero jako 17-latki rozpoczynać grę w drużynach seniorów.
Na razie wyróżniają się dużo ambicją, poprawnymi zagraniami a przede wszystkim słabymi warunkami fizycznymi.”
Źródło: Kronika Klubu Sportowego w Wieruszowie