Aktualności

Z kronik Marcela Kowalczyka (3)

Wiceprezes Zarządu KS „Prosna” Franciszek Bryłka.

Urodziłem się i wychowałem w Wieruszowie. Wychowywałem się w rodzinie w której podobnie jak w ówczesnych czasach, dla każdego wieruszowianina jedyną pasją był Klub Sportowy „Prosna” a w nim piłka nożna. Wyrosłem w atmosferze przepełnionej olbrzymiego szacunku dla Klubu. Zazdrościłem wujkowi (Władysław Hącia) który godzinami mógł wspominać wspaniałe przeżycia które dostarczyła mu piłka nożna. Słuchałem i zazdrościłem kiedy mówił o wielkich meczach w drużynie „Czuwaju” a po wojnie w A Klasie poznańskiej – z „Wartą”, „Dębiem”, „ Sanem” Poznań itp. Zazdrościłem również bratu (Józef) który nie tylko grał w piłkę nożną ale który może był przedewszystkim lekkoatletą. Pamiętam czas w których nie do pomyślenia było aby chłopak nie był piłkarzem lub kibicem – kibicem w dobrym słowa tego znaczeniu. Nie mogło być inaczej i ze mną. Nie było mi dane zostać piłkarzem – dlatego też kiedy tylko zaproponowano mi funkcję Kierownika drużyny a było to na przełomie lat 1977/78 – przyjąłem ją chętnie. Przyjmując te obowiązki nie spodziewałem się, że przeżyję w Klubie z drużyną wiele radosnych chwil – ale i jednocześnie bardzo trudne – i takie o których chciałoby się zapomnieć jak najszybciej. Dawne czasy w których się wychowywałem minęły bezpowrotnie. Kibica – sympatyka zastępują działacze – pracownicy administracyjni. Stałem się jednym z działaczy. Jako członek Zarządu najmilej wspominam obozy z I-szą drużyną piłki nożnej a szczególnie w Raciborzu. Dużą satysfakcję jako działaczowi i mieszkańcowi miasta dały wybudowanie z prawdziwego zdarzenia przystani kajakowej i Sali sportowej. Jest problem który mnie nurtuje jako działacza sportowego – tj. wynaturzenia i nie przestrzeganie norm moralnych i prawnych w sporcie. Jubileusz 60-lecia Klubu skłania do refleksji. Nie raz zastanawiam się czy trudności, przykrości których niejednokrotnie przysparzają nam zawodnicy, nie sprawią, że któregoś dnia podejmnę decyzję o wycofaniu się z pracy w Klubie. Jestem przekonany, że niejednokrotnie tak będzie – ale wiem również, że w tych trudnych chwilach odezwie się moja wieruszowska ambicja, którą wyniosłem z lat dzieciństwa, odezwie się wieruszowskie przywiązanie do Klubu które nie pozwoli powiedzieć nie dla sportu. Praca w Klubie nie jest łatwa – ale jest i piękna, i może dlatego widzę się jeszcze długo w naszym Klubie.

Poznańska A Klasa – lata 1948/50

  1. Henryk Polak
  2. Lechosław Winkowski
  3. Władysław Hącia
  4. Szczepan Olbromski
  5. Edward Damasiewicz
  6. Zenon Maciejewski
  7. Piotr Winkowski – Prezes
  8. Arkadiusz Badeński
  9. Bolesław Hącia
  10. Józef Kozłowski
  11. Bronisław Owczarski
  12. Leon Polak

A Klasa łódzka – lata 1960/65

  1. Józef Biczysko
  2. Jerzy Dybek
  3. Józef Kuch
  4. Mirosław Zabłocki
  5. Józef Bryłka
  6. Tadeusz Wlaźlak
  7. Bogdan Gąszczak
  8. Marcel Kowalczyk

Źródło: Kronika Klubu Sportowego w Wieruszowie

· 1 sierpnia 2018 · 11:42